W trakcie pisania tych przemyśleń moja mama odeszła do lepszego świata, do naszej prawdziwej Ojczyzny. Kiedyś byłbym wściekły na Boga i urągał Mu tak jak po skoku do wody, przez, który w dużej mierze jestem zależny od innych. Wrócę do tego, co się wydarzyło w dalszej części moich przemyśleń. Teraz pozostawię je w takiej formie, jakiej zacząłem pisać…
Nadchodzi czas wielkiej radości maleńki Jezus urodzi się i to gdzie, w małej stajence nie w pałacu nie w wytwornym łożu, ale zwykłej stajni...
Jedna droga
Witaj mój Ojcze, długo myślałem, co mógłbym do Ciebie napisać, znasz mnie bardziej niż ja sam. Mimo wszystko postanowiłem podzielić się z Tobą chwilami dobrymi, ale i tymi, w, których czuję się słaby, bezradny…
Pragnę Wam podziękować, że nie zapomnieliście o mnie i przekazaliście dla mnie swój 1% podatku. Dziękuje wszystkim, którzy to uczynili, jak i tym, którzy chcieliby to zrobić, ale z różnych względów nie mogli. Dzięki Wam będę miał spokojniejsze miesiące życia, bez stresu o to czy wystarczy mi na leki. Nie wiem jak mam dziękować za Waszą niezwykłą i owocną pomoc. Dziękuję wszystkim, którzy pomagali mi roznosić ulotki i tym, którzy co roku starają się, aby ta pomoc była jak największa. Agatko, dziękuję za Waszą aktywność. Warszawa, Kraków, Pruszków, Przysucha, Tarnowskie Góry, Radom i wiele innych miast… ukłony i nie zapomnijcie o mnie w 2016r. Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za każdą cegiełkę.
Witajcie. Są takie chwile w życiu, kiedy to w jednym czasie dochodzi do wielu zmian, z którymi trudno się pogodzić. Nie łatwo wówczas opanować emocje tak, aby o tym nie myśleć i żyć dalej taj jak dotychczas. Osobiście jest mi bardzo trudno przejść do porządku życia po tym jak dwoje bliskich mi przyjaciół zmienia otoczenie i nie ma ich przy mnie tak jak dotychczas…
Witajcie. Minął równy tydzień od dnia moich urodzin, chciałbym napisać ten artykuł dużo wcześniej, ale musiałem się uporać z chorobą. Jedna się skończyła, a zaczęła druga, ale niech tam. Ważne jest to, że urodziny, były bardzo, a nawet wyjątkowo bardzo udane. Byli razem ze mną tego dnia moi bliscy, jak i przyjaciele. Chciałbym, aby było ich więcej, ale mieszkają zbyt daleko, aby pozwolić sobie na to, aby przyjechać na jeden dzień. To, była sobota bardzo upalna, ale obfita w radość, którą widzieli wszyscy, którzy ze mną ,byli. Zresztą każdy tego dnia, był uśmiechnięty i cieszył się, że jest ze mną, w tym ważnym dniu…
Życie po skoku. Część. 2 Prolog. Myślę, że dojrzałem już do tego, aby napisać drugą część książki Życia po skoku. Dużo się wydarzyło od momentu jej wydania i myślę, że warto opisać to wszystko. Nie tyle dla własnej potrzeby, co dla innych, którzy nie potrafią odnaleźć się w nowym świecie życia z niepełnosprawnością. Chciałbym, aby ta książka pisana prostym językiem była czymś w rodzaju „dobrej nowiny”. Aby gasiła smutki, łagodziła ból, ocierała łzy. Aby sprawiała radość, dodawała sił i wskazała kierunki oraz istniejące możliwości. A tych jest naprawdę mnóstwo. Pragnę dotrzeć za pomocą słów, na podstawie własnych przeżyć wszędzie tam gdzie nadzieja na lepsze jutro jest krucha i ją odbudować. Jestem już bardzo doświadczony przez te szesnaście lat życia z niepełnosprawnością. Mam bardzo dużo trudnych chwil poza sobą, z którymi wiele osób sobie nie radzi. Jest się, czym dzielić, dzielić, aby pomóc, nie tylko ludziom z niepełnosprawnością, ale i fizycznie sprawnym. Chcę pokazać strapionym, zagubionym i zagonionym w biegu życia inny świat. Taki, który goi rany, który maluje urokiem uśmiech na twarzach…
Dawno już nic nie pisałem, ale to, dlatego, że na poważnie zabrałem się do pisania drugiej części książki „ Życie po Skoku”. Mogę tylko zdradzić, że będzie miała innym tytuł, a jej prolog niebawem umieszczę tutaj na stronie. Tym razem pisanie idzie nieco szybciej niż poprzednim razem, kiedy to musiałem kciukiem w każdą literkę klawiatury ekranowej. Tym razem pomaga mi w tym mój przyjaciel, którego zapewne poznaliście już na stronie mojego facebooka. Kiedy tylko możemy wychodzimy na spacer, bierzemy laptopa i piszemy na powietrzu, a kiedy pogoda jest nieco gorsza robimy to w domu. ..
Witajcie. Tak jak Wam obiecałem, tak też i czynię. Po zaczerpnięciu drugiego oddechu z Księgi Życia jestem bogatszy o wiedzę dotąd mi nieznaną. No może nie do końca nieznaną, bo coś tam się o mnie otarło…
Tak sobie myślę, że czasem każdego dopadają różnego rodzaju rozterki i ból tak fizyczny jak i psychiczny. Nie można niczym ugasić pożaru w sercu i duszy. Kiedy tak się dzieje w panice szukamy leku, który ukoiłby nasze cierpienia…
Święta, to czas wyjątkowy, niechaj każdy z Was będzie uśmiechnięty i wesoły:) ten uśmiech zawdzięczamy Jezusowi…
Tak wreszcie się odważyłem wyjść na pierwszy spacer w tym roku. Od kilku dni prowokowały mnie do tego promienie słonka. Choć gdzie nie gdzie leżały okruchy śniegu i podwiewał zimny wiaterek, to byłem zachwycony! Czułem i słyszałem delikatny szept wiosny: Jestem tuż za rogiem… jej uśmiech był widoczny wszędzie. W koronach szarych jeszcze drzew, krzewów, traw. Wszystko, co niebawem ubarwi, pomaluje nasz świat czeka w gotowości na jedno słowo, „start”…
Czasami w te ponure dni i długie wieczory człowiek ulega nastrojowi i popada w swego rodzaju marazm. Dotykają nas rzeczy, które dotąd nie stanowiły problemu, z którymi dawaliśmy sobie radę. Cztery ściany wcale nie są problemem, a często inne sprawy takie, jak np. dotyk bezradności chociażby w kwestiach zdrowotnych. Wiem po sobie, że często mimo starań i silnej woli, cholerne infekcje i wściekły ból potrafią złamać niejednego twardziela. Rola bliskich osób, przyjaciół jest niezbędna, aby taki frustrujący atak słabości przejść bezpiecznie…
Nowy rok. A jaki był ten miniony? Jak porównać go z poprzednimi, jakie były? Zawsze większość ludzi życzy sobie, aby ten Nowy Rok był lepszy od starego, to już tradycja…
Wiem, jesteśmy tylko ludźmi i ciężko nam walczyć z samotnością, zwłaszcza wtedy, kiedy krótkie, ponure dni niemal się zlewają. Piszę o tym z różnych powodów. Sam wielokrotnie doświadczałem przeróżnych stopni jej dotyku. Nadałbym jej miano klasycznej trucicielki z tytułu jej wybitnych umiejętności. Jest przedsionkiem depresji, a także ścieżką półmroku gdzie rosną cierniste pnącza kalecząc każdą ze swych ofiar. Jej ramiona są potężne, kiedy wyczuwa słabość, kiedy usłyszy spływające łzy nie odpuszcza, oplata jak pająk ofiarę w sieć i wysysa z niej życie…
Często słyszę, że Boga nie ma. Nie próbuję na siłę przekonywać, że jest się w błędzie, każdy ma swój rozum. Sam w Niego wątpiłem po wypadku, ale to były raczej myśli w ramach odwetu…
Witajcie moi drodzy. Ile to już razy Wasze serca podają mi swe dłonie. Tym razem pragnę podziękować Wam za przekazanie 1%. To dla mnie ogromna ulga, czuję się tak bezpiecznie i pewnie, kiedy mam takie bezpieczeństwo w postaci zabezpieczenia na leki. Z całego serca Wam dziękuję…
Wspaniały dzień. W sobotę miałem gości z Warszawy. Agatka moja przyjaciółka i dwoje jej przyjaciół, których miałem przyjemność poznać. Cała trójka pracuje w jednej firmie gdzie Agatka często opowiada o mnie innym pracownikom…
Często, kiedy leżę w łóżku uśmiecham się pod nosem. Przypominam sobie różne z pozoru zwyczajne rzeczy. Takie jak choćby ta, kiedy byłem mały tata zabierał mnie i siostrę na grzyby…
Zobacz wszystkie
copyright © 2013 www.mariuszrokicki.pl
Rokicki Mariusz Ul. Wyścigowa 16 m1, 26-600 Radom
projekt i wykonanie: www.zaginionestudio.pl