2015-02-12
Czasami w te ponure dni i długie wieczory człowiek ulega nastrojowi i popada w swego rodzaju marazm. Dotykają nas rzeczy, które dotąd nie stanowiły problemu, z którymi dawaliśmy sobie radę. Cztery ściany wcale nie są problemem, a często inne sprawy takie, jak np. dotyk bezradności chociażby w kwestiach zdrowotnych. Wiem po sobie, że często mimo starań i silnej woli, cholerne infekcje i wściekły ból potrafią złamać niejednego twardziela. Rola bliskich osób, przyjaciół jest niezbędna, aby taki frustrujący atak słabości przejść bezpiecznie…
Nie zapominajmy o Szefie z góry :)
Często z pewnością wielu z Was oddaje się medytacją nad sobą i w myślach posuwa do wielu pytań w Jego stronę. Wiem, że odpowiedzi nie przychodzą natychmiast, do niektórych trzeba dojrzeć, do innych potrzeba czasu. Niektóre otrzymujemy w chwilach niespodziewanych jak choćby podczas spożywania posiłku. Kilka z nich słyszymy w kroplach deszczu, inne widzimy w płatkach śniegu, część rysuje wiatr gdzieś na piasku, a wiele odnajdujemy w ciepłym uśmiechu kogoś bliskiego, przyjaciół…
Mimo wszystko, mimo miłości do Pana jesteśmy podatni na lęki, niepokoje, depresje i wiele innych podobnych zawiłości. Tylko Bóg jest doskonały, a my całe życie potykamy się podnosimy i tak wkoło… Wspomniane dolegliwości zdrowotne i nie tylko, za oknem niemal mrok, chciałoby się czasem wrzeszczeć z rozpaczy. Ten krzyk tłumimy w sobie, to nic dobrego, ale czasem inaczej się nie da…
Można też uciec przed bezsilnością bronić się przed nią wdrapując się w towarzystwie Szefa na sam szczyt własnych pragnień, marzeń. A tam zrywa się owoce, które są dojrzałe i słodkie, które przynoszą uśmiech w te jak wspomniałem długie i ponure dni. Czasami jest to trudne, ale można przeżywać coś ponad tym wszystkim, co doskwiera budując własny teatr. Teatr, w którym najdotkliwszy ból gaśnie, a nasze oczy chłoną i rozkoszują się nad sztuką, do której nasz Szef wyznacza artystów. Pieści nasze serca i dusze wytwornymi kreacjami, które wzruszają do łez. Nie pomijajmy tego, co nam oferuje.
Zapraszam Was do realnego, choć trochę przedwczesnego spektaklu widzianego moimi oczami. Nie mogę się doczekać tej wiosennej celebracji, więc wybiegnijmy Jej naprzeciw już dziś! Zapraszam Was do teatru bez iluzji, to prawdziwie piękne realistyczne i żywe doznania
W moim sercu już Ona rozkwita, wystarczy, że zamknę oczy i zaraz czuję na sobie promienie życiodajnego słonka. Uśmiecham się, gdy psotny wiaterek muska mnie po twarzy i bawi się krótkimi włoskami. Z zewsząd słychać śpiew skowronków, tańczą z gracją w swym balecie, a ja raduję się siedząc w pierwszym rzędzie, tuż przy scenie teatru marzeń…
Wszystko, na co patrzę jest idealne i ma swój jakby zsynchronizowany porządek. Pierwsze na scenę wfruwają wspomniane skowronki, po kilku aktach scenerię upiększają stokrotki, mlecze i mnóstwo przeuroczych kłosów traw. Zapach, ten przepyszny zapach przyrody porywa do życia…
W przepychu barw rozkładam ręce i frunę, a dyrygent „wiosna” nie ustaje i co rusz na scenie pojawiają się nowi artyści. Życie tętni a jego poklask słychać z zewsząd, klucze dzikich gęsi, bociany, tylko nie wszyscy ludzie są tym pięknem zainteresowani.
Na scenie sztuka rozkwitu rozpala a emocje sięgają zenitu jestem radosny pełen zachwytu. Wszystko tak cieszy, dodaje sił, pąki rozkwitły, na drzewach kwiaty, wiatr niesie ich piękne płatki. Czasami spadnie jakiś na twarz, delikatny jak jedwab :)…
Radości nie ma końca, gdzie kol wiek spojrzę widzę tyle piękna, łza się w oku kręci. Czasem chciałoby się położyć w kielichu czerwonych maków, przez chwilę być wielkości mrówki i kołysać się w hamaku pomiędzy kwiatami, czerpać woń zapachów, zażywać kąpieli w ich pyłkach…
Koncert wiosny trwa, teraz już śpiewa cały chór ptaków, niczym anioły nucą pieśni kojąc wszelakie troski, a ból, który był dotkliwy gaśnie. W tych chwilach czuje się opaczność, która przemawia poprzez doznania i całe to przenikliwe piękno. Oglądam i widzę, że Szef towarzyszy mi na każdym kroku! Jest skowronkiem, którego śpiew wywołuje uśmiech, kwiatuszkami, motylkami, orzeźwiającym podmuchem wiatru… Och jest wspaniały!...
Na dziś wystarczy, teraz odrobinę refleksji :)
Szef bez ustanku koncertuje dla mnie, dla nas. Sceną jest cały świat i wszędzie każdy ma możliwość podziwiać spektakl, wstęp wolny. Można dotykać wszystkiego, co nas tak rozkoszuje. A kiedy z oddaniem i należytą uwagą pochylimy się nad tym, co widzimy zrozumiemy jedno, że nie jesteśmy widzami a uczestnikami koncertu! To życie, życie, które dostarcza na przemian wielu chwil radości jak i tych, którym trzeba stawić czoła. To wszystko jest nauką, aby Go poznać, zrozumieć, aby Go dostrzec i podążać drogą, którą nam wyznaczył. Najłatwiej zobaczyć Go w kreacjach przyrody. Jeśli widzimy w niej piękno, zachwyt, to właśnie patrzymy na Boga, uśmiechamy się centralnie do Niego!
Rozumiem, dlaczego od zawsze darzyłem przyrodę miałem słabość do jej uroku, zwłaszcza wiosną. Potrafiła mną zawładnąć tak, że niekiedy robiąc coś w polu pod lasem wyłączałem ciągnik i chłonąłem scenerię, która naocznie zmieniała kolory. Która koiła i przytulała do siebie, która rozkwitała, co rusz i porywała do innego świata.
Jesteśmy świadkami cudów. Dostajemy tyle uroków, tyle świeżości za nic… Wieczorem ręce same składają się do modlitwy, aby móc powiedzieć, dziękuje Ci Szefie za to, co dla nas czynisz…
Nie zawsze wszystko potrafimy dostrzec, niekiedy wydaje się nam, że pokonaliśmy pewne trudności sami, ale uwierzcie mi, że bez Boga, nie byłoby to możliwe. On jest wszystkim, pięknem, którym tak się zachwycamy, ukojeniem w cierpieniu, czuje się to, gdy składamy je w ofierze za innych. Wiem, co mówię, choćby nie wiem jak bolało to w chwili ofiarowania w sercu, duszy jest uczucie euforii. To tak jakby w tym ważnym momencie przytulał nas swoją miłością.
Dla nas koncertuje wiosenną aurą, gdzie nie spojrzeć widać Jego uśmiech, dlatego tak bardzo kocham tę porę roku, bo dostrzegam w niej Jego nadzwyczajną aktywność. Siedząc w pierwszym rzędzie tuż przy scenie delektuję się każdym szczegółem…
Tego samego życzę i Wam :)
Pozdrawiam Mariusz.
copyright © 2013 www.mariuszrokicki.pl
Rokicki Mariusz Ul. Wyścigowa 16 m1, 26-600 Radom
projekt i wykonanie: www.zaginionestudio.pl