2024-01-20
Na początku była pustka i smak, gorzki smak beznadziei, który wdzierał się do gardła, a wszystko wokół traciło sens. Patrzenie w okno było daremne, bo żadnej już niedzieli o 10:30 nie zobaczyłem przez nie choćby cienia zmierzającego do mnie taty lub mamy. Odeszli rok po roku, a ja umierałem z tęsknoty za nimi każdego dnia i każdej nocy. To, co zostało, to kruche ciało i serce, do którego wdzierał się mrok. Ten mrok pożerał mnie i ranił dotkliwie wszystkie me uczucia. Szeptał do ucha kłamstwa, które pozwoliły depresji zabijać mnie powoli…
Byłem już wyczerpany, to była moja godzina, „0” w, której myślałem już tylko o tym, aby udać się w podróż i dołączyć do rodziców. Byłem już tak blisko widziałem ich uśmiechnięte twarze nasze dłonie zbliżały się do siebie i nagle wszystko zniknęło. W tej samej chwili pojawił się człowiek posłany przez Boga Paweł było mu na imię. To on skierował moje myśli na Słowo Boże i otworzyłem Pismo Święte w Internecie gdzie losowo włączyłem jeden z Jego listów. Był to list do Filipian. Leżałem wtulony w poduszkę i słuchałem bez większego zainteresowania, aż do pewnego czasu. Nie mogłem uwierzyć w to, co usłyszałem: - Jestem gotów wyzuć się ze wszystkiego, byleby pozyskać Chrystusa!?
Co też Ten Święty pisze pomyślałem i kim tak naprawdę jest, bo żyłem w przekonaniu, że to jeden z dwunastu Apostołów. Chciałem się dowiedzieć o nim czegoś więcej i zacząłem szperać w Internecie, aby poznać go bliżej. Jego historia mnie zafascynowała, ale i zaintrygowała. Zaintrygowało mnie zwłaszcza jego nawrócenie, był przecież jam sam pisze o sobie gorliwym prześladowcą Kościoła.
Kiedy udał się z wojskiem do Damaszku, aby szukać tam ukrywających się Chrześcijan w połowie drogi zatrzymał go sam Chrystus. Rozbłysło Światło, które go oślepiło na trzy dni, a ze Światła rozległ się głos:- Szawle! Szawle! Dlaczego Mnie prześladujesz?. Kim jesteś Panie odparł (wtedy jeszcze nosił imię Szaweł). Ja Jestem Jezus, którego ty prześladujesz…
To spotkanie zmieniło wszystko. Szaweł przyjął chrzest od sługi Bożego Ananiasza poczym odzyskał wzrok i dopiero wówczas został wiernym Apostołem Chrystusa strzegącym depozytu wiary i Ewangelii. Ewangelii, która jest pokarmem duszy i źródłem Żywej Wody dla każdego, kto otwiera Pismo, co dzień, aby się pokrzepić i umocnić.
Święty Paweł stał się pochodnią, która doprowadziła mnie do Światła, jakim jest Jezus Chrystus. Chrystus natomiast z wielką troską i miłością otwierał moje szczelnie zamknięte serce, które było pogrążone w mroku. Na Słowo Chrystusa ciemność rozproszyła się i w ciernistej krainie śmierci wzeszło Słońce. Pokarm z gorzkich łez zamienił się w słodki Chleb radości.
W Piśmie Świętym odnalazłem źródło Żywej Wody, źródło Wody i Miłości nieskończonej. Moc Słowa Bożego umacnia mnie we wszystkich moich słabościach i chroni od wszelkiego zła. Jeśli tylko utracę Boga z oczu i popędzę za ułudą tego świata to szybko się w nim zatracam i popełniam same głupoty. Kiedy przychodzi opamiętanie biegnę do Boga, który czeka na mnie jak na syna marnotrawnego. Nie karci mnie, nie obwinia, lecz przytula i opatruje każdą z ran… Cieszy się mną, że jestem, że wróciłem do domu skąd wyszedłem. Ilekroć usta otworzę, aby Go przeprosić i wyrazić skruchę, On mnie wyprzedza i mówi: - Wiem wszystko moje dziecko, kocham cię.
I tak jest za każdym razem On nas wszystkich kształci miłością. Rozważanie Słowa Bożego jest jak tlen, bez którego nie da się żyć… Podsumowując lata bez czytanego Słowa mogę śmiało tu powiedzieć, że były one w 99% życiem cielesnym i światowym, a być może tylko w tym 1% życiem duchowym. Wierzyłem w Boga, ale żyłem obok Niego na własnych warunkach jakbym wyznaczał granice, strefy i mikro czas dla Stwórcy. Różnicę w ty wszystkim odczułem po wysłuchaniu listów Świętego Pawła. To on jak wspomniałem przyprowadził mnie do Chrystusa do źródła Wody Żywej i to był mój nowy start w życie duchowe. Bo to, co światowe jest przejściowe i ma swój termin, a to, co duchowe jest wieczne. Dziś jestem, a jutro już może mnie nie tu nie być, dlatego chcę jak najlepiej poznać Boga, z którym pragnę spędzić całą wieczność…
Kiedyś wstydziłem się przy kimś przeżegnać nie mówiąc o modlitwie, a teraz, kiedy poznaję Chrystusa robię to z radością nie zważając na to czy ktoś patrzy czy też słucha, bo On powiedział: -
Mt, 10, 24-33 32
Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. 33 Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie.
Skomentować mogę to w jeden sposób – Kocham Cię Jezu i dziękuje, że za mnie oddałeś swoje życie. Dziękuje, że nie czuję tak bardzo jak kiedyś pustki i tęsknoty za rodzicami, bo Ty jesteś przy mnie i nim „słońce zajdzie” zabierzesz mnie do nich, do Domu. <3
Pozdrawiam wszystkich.
copyright © 2013 www.mariuszrokicki.pl
Rokicki Mariusz Ul. Wyścigowa 16 m1, 26-600 Radom
projekt i wykonanie: www.zaginionestudio.pl