Aktualności : Mariusz

AktualnościDEPRESJA – CHOROBA ŚWIATA 12 RUND Pierwszy trening – dzieciństwo. Część druga.

2023-07-07
Któregoś dnia tata przyniósł z pracy paczki dla mnie i dla siostry. Było tam sporo czekolad, które mama schowała do szafy. To było jakoś na święta Bożego Narodzenia, bo pamiętam choinkę w domu. Mama od czasu do czasu dawała nam po okienku w innym razie zjadłbym wszystkie na raz...

 

   Kiedy przyszła wiosna tak bardzo chciałem dołączyć do tej zgranej paczki chłopców i być ich częścią. Wtedy wpadłem na jeden wielu nieprzemyślanych pomysłów, otóż pomyślałem, że jeśli dam im te czekolady to wkupię się w ich łaski i może wtedy pozwolą mi się ze sobą bawić. Jak pomyślałem tak też zrobiłem. Wybrałem dzień, w, którym mama pojechała chyba na targ. Wszystko się układało pod mój scenariusz wyczekałem moment, w, którym opiekująca się mną i siostrą babcia gdzieś wyszła. Udałem się do pokoju i zabrałem z szafy wszystkie czekolady. Wyszedłem pełen nadziei szukać moich oprawców. Byli na łąkach, nie musiałem nawet ich wołać, bo ledwie mnie zobaczyli ruszyli w biegu, żeby mnie zlać! Boże oni mnie naprawdę nienawidzili. Pod sweterkiem miałem czekolady, ale nim je wyjąłem to już leżałem i dostawałem kopniaki wszędzie. Wykrzyczałem w końcu, że mam dla nich czekolady! Wtedy przestali, oddałem im wszystkie, sam nie wziąłem ani kawałka, ale w sercu eksplodowałem z radości. To było spełnienie marzeń, kiedy mogłem na nich patrzeć takich radosnych… Powiedzieli wtedy, że jestem ich najlepszym kolegą i mogę się z nimi bawić. Mój Boże te słowa brzmiały jak najpiękniejsza muzyka! „Jestem ich najlepszym kolegą!” Czekolad w czasach komuny nie było, na co dzień w sklepach, a jeśli już to tylko na kartki, dlatego były bezcennym smakołykiem. Zwykle mogliśmy ich skosztować (poza paczkami z pracy taty) w imieniny dziadka w Piotra i Pawła. Wtedy każdy wnuczek/a dostawał/a w woreczku po jednym pasku czekolady i po 100zł (stary nominał). No, a ja dałem im wtedy całą stertę może sześć, więc bawiłem się z nimi do samego wieczoru.

    Gdy wróciłem do domu rodzice patrzyli na najbrudniejsze, ale i najszczęśliwsze dziecko świata. Opowiadałem, w co się bawiłem i to, że jak dałem im czekolady to zostałem ich najlepszym kolegą!. Nie wiedziałem, że zrobiłem źle, ale mama mi powiedziała, że wystarczyło powiedzieć, sama by mi je dała. A tak zabrałem swoje i te, które należały do siostry. I cóż upomniała mnie żebym tak więcej nie robił bez pytania. Po udzieleniu mi reprymendy cieszyła się widząc mnie tak szczęśliwego. Potem siedziałem w wanience kąpielowej w kuchni, a mama mnie szorowała.

    Następnego dnia wstałem wcześnie rano, nawet nie chciałem zjeść śniadania, ale kto by chciał na moim miejscu?! Trudno mi było zasnąć marzyłem o zabawach z kolegami i spełniło się! Rano pobiegłem na podwórko jednego z nich, gdzie była duża piaskownica i nie mogłem uwierzyć w to, co zobaczyłem!

  Nim się przeprowadziliśmy rodzice sukcesywnie przewozili meble jak i moje i siostry zabawki. Pamiętam jak mama płakała, bo ktoś się włamał i sporo rzeczy zginęło, w tym właśnie worek z zabawkami.

   W tejże piaskownicy leżało bardzo dużo naszych zabawek! Nic już nie rozumiałem, dlaczego i skąd się tu znalazły?! Zacząłem je zbierać, łzy mi płynęły strumieniem, gdy zobaczyłem mój popękany pistolet, który dostałem od chrzestnej. W nocy leciały z niego iskry… Zaniosłem to do domu i pokazałem mamie. Była bardzo zdenerwowana i poszła do mamy tego kolegi. Kiedy wróciła, okazało się, że jej starszy syn z kolegą trzymali w jakiejś szopie skradzione rzeczy. Wszystko wróciło, zabawki, łyżwy, wrotki i wędkarskie rzeczy taty. Nie sądziłem, że ten incydent wpłynie na relacje z dopiero, co pozyskanymi kolegami. Myliłem się, ich agresja drastycznie wzrosła. Pamiętam jakby to było wczoraj, podszedłem do nich z ogromną radością w sercu, a po chwili? Wszyscy mieli strzykawki lekarskie (nie wiem skąd) myślałem, że to woda, ale myliłem się to był ich mocz. Poczułem go, kiedy trafiali mnie w twarz. To mnie w jakiś sposób zabiło, szydzili ze mnie, że dałem się nabrać wierząc, że będę ich kolegą. Zostałem upokorzony, serduszko mi pękło… ????

 

Komantarze

copyright © 2013 www.mariuszrokicki.pl

Rokicki Mariusz Ul. Wyścigowa 16 m1, 26-600 Radom

projekt i wykonanie: www.zaginionestudio.pl