2015-10-23
Witaj mój Ojcze, długo myślałem, co mógłbym do Ciebie napisać, znasz mnie bardziej niż ja sam. Mimo wszystko postanowiłem podzielić się z Tobą chwilami dobrymi, ale i tymi, w, których czuję się słaby, bezradny…
Pragnę Ci podziękować za Wielkie Dzieło, Księgę Życia. Wiesz, myliłem się tak bardzo myśląc, że znam Cię dostatecznie dobrze. Jednak kiedyś… nie wiem, czemu… to było dziwne wówczas, ale w głębokiej samotności zapragnąłem zajrzeć do Twojego Pisma Świętego. Po wysłuchaniu kilku fragmentów zapłakałem… to było tak trudne przeżycie, Ty to wiesz. Zobaczyłem w sobie tyle mroku i zrozumiałem jak mało Cię znam, a jeszcze mniej rozumiem.
Słyszałem o Twojej szorstkości w Księdze Życia, ale ja odnajduję w Niej tyle miłości, Ty tak bardzo nasz kochasz! Mimo naszych ludzkich błędów ciągle masz nieustanne o nas staranie. Czekasz na nas grzesznych i pragniesz przytulić, by wszystko wybaczyć...
Cisnęło mi się na usta pytanie, za co Ty nas tak kochasz? Ale jak wspomniałem, kiedy zapłakałem, to, dlatego, że wiele zrozumiałem. Jesteś naszym Tatą…
Jesteś dobrym Pasterzem, a dobry pasterz dba o swoje owce. Wiele razy wymykam się z Twojej zagrody, a Ty podążasz za mną i prosisz abym powrócił. Często Cię zawodzę i rozumiem Twoją troskę zawsze wtedy, gdy tak bujna trawa, która mnie zwiodła wysycha. Kiedy powracam, Ty witasz mnie i mocno przytulasz. Nie pozwalasz bym się smucił, nie żądasz wyjaśnień, pragniesz abym tylko był.
Ojcze jestem zły na siebie, że sprawiam Ci tyle przykrości i nie potrafię sprostać temu, co dla mnie wyznaczyłeś. Uciekam w wirtualny świat i tworzę postać, która stawia czoła wszystkiemu, lecz to nie ja!. Znasz moje myśli, jeszcze te niepomyślane, znasz słowa niewypowiedziane, proszę nie pozwól mi się łamać, nie pozwól się bać. Nie chcę drążyć w skale za tym, co przyziemne, zbyt wielki to ciężar dla mej duszy.
Ojcze niech wszystko, co mną targa, co pozbawia radości… wszystkie lęki, dni samotności niechaj znikną… odnów mą duszę dotykiem miłości. Daj mi tarczę i miecz do obrony przed wszystkim, co mną targa. Chcę być silny, mężny, mocny w Tobie. Przyjmowałem Twoje żywe Ciało jakby było martwe… jakże mi było ciężko, gdy to pojąłem. Tato mój ile smutku Ci przysparzałem, przepraszam…
Nie od jutra, ale od tej chwili jestem Twój, oddaję się w Twoje dłonie przepełnione miłością. Daj mi sposobność właściwego rozumienia Twoich nauk, abym podążał drogą, którą mi wybrałeś… Piszę ten list Ojcze, bo jak Sam widzisz nie radzę sobie. Nie chcę już płakać, kryć głowy w poduszkę… naucz mnie modlić się właściwie, naucz mnie w cierpliwej pokorze mój Boże.
Wybacz mi moje potknięcia, ułomności, naucz mnie życia w czystej radości. Czasami chowam na krótko urazy, niepotrzebne nerwy, połóż na mym sercu plaster miodu Twojej miłości, abym nie sprawiał Ci zawodu, abym wybaczał i sam nie sprawiał nikomu przykrości. Każdej nocy tulę się do Ciebie, mówię o wszystkim, wiesz, że robię to szczerze. Proszę Cię o łaski, byś wybrał mi drogę by w chwili odejścia poczuć Twoje dłonie.
Znasz ciężar mej duszy, z każdej znasz mnie strony, marżę byś prze ze mnie nie był zawodzony. Kiedy zbliżam się do Ciebie targają mną choroby, jestem smutny i zmartwiony, to dzieło MORDERCY DUSZY! To Jego sposób na zatrzymanie, abym tkwił w kajdanach Jego ucisku. Rozprasza moje myśli właściwe i niszczy dotkliwie… Poznaję zamiary złego i stawiam Mu czoła, choć często wpadam w pułapki Jego. Ubolewam nad tym, że jestem tak słaby, że brak mi sił i mocnej Wiary.
Nocami czuję się mocny i pewny, że nowy dzień będzie tym szlakiem, który doprowadzi mnie do Ciebie. Lecz świt resetuje obrany kierunek i znów się gubię. Ty to wiesz, o wszystkim Ci mówię… Nie przestanę walczyć pragnę Cię pozyskać i napisać wiele listów, które sprawią Ci radość.
Dziękuję Ci za każdy uśmiech w moim sercu i duszy, ucz mnie Siebie, a będę szczęśliwy. Chcę być zwycięzcą życia, które mi dałeś, chcę dążyć ku Tobie, burzyć mury Cienia, by muc odetchnąć w blasku Twojej Chwały!
Dziękuje Mój Boże, że mogłem Ci tyle opowiedzieć i, że czułem się tak jakbyś był tylko dla mnie przez ten czas. Wiem, że z Tobą u boku pokonam wszystko, z czym przyjdzie mi się zmierzyć. Och, gdyby nie Ty i wszyscy, których do mnie przysyłasz… dawno już bym poległ. Stawiasz na mej drodze wyjątkowych ludzi, wielu to przyjaciele na dobre i złe. Inni również zawsze gotowi pomóc we wszelaki sposób. Dbasz o wszystko, Jesteś Jedyną Prawdą i Nadzieją dla wszystkich, że nie ma dróg bez wyjścia… Mamy Ciebie.
Pozdrawiam Cię Mój dobry Ojcze, dbaj o sprawy wszystkich i chroń nas od złego.
Mariusz
Kiedy słyszę Twe kroki, gdy podajesz mi dłoń
Wtedy proszę Cię Boże, abyś zabrał mnie stąd
Ty uśmiechasz się do mnie, mówisz: jeszcze nie dziś
Wykorzystaj właściwie każdą z danych ci chwil
O wszystkim Mi mów i dbaj o Mój Dom
A kiedy przyjdzie czas zabiorę cię stąd
Bądź mężny i dzielny, bądź silny i walcz
Oddaj się tym, których tak bardzo Mi brak
Ucz się z Mej Księgi, która jest Życiem
Mów, co rozumiesz, prostym językiem
A, z czasem pojmiesz, czego oczekuję
I to, jak bardzo dziecko cię potrzebuję
Mam Swój plan dla każdego człowieka
Nawet, gdy mnie rani i ciągle ucieka
Moje drzwi otwarte są tu dla każdego
Kto mnie zapragnie, odpuszczę winy jego
Lecz Mój Dom na ziemi niszczy ludzka pycha
Przyjmują Me Ciało jak martwe z Kielicha
Rani Mnie to synu, tak bardzo dotkliwie
Niech chwilę poświęcą, dla mnie przed Mym Krzyżem
...
copyright © 2013 www.mariuszrokicki.pl
Rokicki Mariusz Ul. Wyścigowa 16 m1, 26-600 Radom
projekt i wykonanie: www.zaginionestudio.pl