Aktualności : Mariusz

AktualnościList otwarty do młodzieży

2018-06-13
Każdego roku przed wakacjami odczuwam w sobie niepokój. Myślę wtedy o Was, wesołych, szczęśliwych, zaradnych młodych ludziach z głowami pełnymi marzeń, zapału…

 

  Widzę w Was siebie z przed wypadku i stąd moja troska. Byłem młody, silny i pewny siebie, miałem przekonanie, że trzymam w garści „cały świat” a z jego kart menu mogę wybierać to, czego tylko zapragnę. Ta pewność siebie mnie zgubiła, chciałem brylować i imponować „na scenie „ życia, inaczej mówiąc, być w centrum uwagi. Do wielu życiowych głupot pchałem się, jako pierwszy, zawsze było: Ja to zrobię, ja dam radę, ja to załatwię itd. Niczym nieskrępowany odtrącałem rozsądek, często był on zawadą, ponieważ wyznaczał jakieś granice, dlatego był on prze ze mnie lekceważony. Kiedy tylko była okazja na to by zasmakować alkoholu pierwszy wyciągałem rękę, a wówczas o kontrolę było jeszcze trudniej.

  Żeby zbytnio nie przynudzać przejdę do rzeczy. W dzień po moich 21 urodzinach 16 sierpnia 1998r. w towarzystwie przyjaciół oddałem swój skok, ostatni skok do wody, który na zawsze zmienił moje życie. Przepraszam źle napisałem, ten skok wywrócił nie tylko moje życie, ale całej rodziny. Byłem przerażony perspektywą życia z niepełnosprawnością, chciałem umrzeć! Potraficie sobie to wyobrazić? Młody pełen życia i energii człowiek „jeszcze wczoraj zdrowy”, a nazajutrz leży przykuty do łóżka i pragnie umrzeć. Wszystkie plany i marzenia zostają wyrwane z piersi, a ich miejsce zajmuje ból w każdej możliwej postaci, tak fizycznej jak i psychicznej! Cała ta kumulacja wszystkiego jest zaledwie przedsionkiem nie do uniesienia, bo najgorsze przychodzi potem… Pamiętam jak, któregoś razu zapytałem Panią Pielęgniarkę skąd ten okropny smród, fetor, który prowokuje do wymiotów? – Odparła krótko i bez ogródek: To twoje odleżyny. Przyznam szczerze, że nie zrozumiałem z tego nic, więc dopytałem – jak to moje? I co to w ogóle są odleżyny? Nigdy na coś takiego nie chorowałem. Odpowiedź była bolesna: To nie choroba, to twoje ciało gnije. – Rzuciła wychodząc z sali. Myślałem, że oszaleję, że to jakiś koszmar, z, którego za chwilę się obudzę! Jak to moje ciało gnije?! Przecież ja żyję, nie umarłem, a cuchnę jak zwłoki!?

  Moi drodzy piszę o tym w nieco drastyczny sposób, ale tak to wszystko przebiegało. Koniec dyskotek, koniec wspólnych imprez z przyjaciółmi. W głowie trudno było uciszyć muzykę, która jeszcze wczoraj łączyła w tańcu dwoje szczęśliwych ludzi w miłosnym uścisku. Koncert trwał, lecz na parkiecie pozostała jedna osoba, druga leżała w szpitalnym łóżku patrząc w sufit pełna rozpaczy i beznadziei.

  To, dlatego piszę ten list, aby uchronić Was młodych przed takim losem. Gorąco wierzę w Waszą dojrzałość i odpowiedzialność nad wodą, ale, ja też myślałem, że mam nad wszystkim kontrolę, a wystarczyła jedna chwila, chybiony i zwodniczy impuls, który wyzwolił we mnie potrzebę zwrócenia uwagi i bum!. Poniosło mnie, dlatego błagam Was abyście nie popełnili mojego błędu, bo jego cena jest wysoka i zmienia całe życie. Wszystko jest dla ludzi, można się kąpać, skakać do wody i dobrze się bawić, ale tylko w pewnych i sprawdzonych miejscach.

NIE RYZYKUJCIE – IMPONUJCIE INNYM DOJRZAŁOŚCIĄ I BĄDŹCIE AMBASADORAMI PRZESŁANIA TEGO LISTU, RAZEM MOŻEMY DOTRZEĆ DO WIELU I PRZYCZYNIĆ SIĘ NAWET DO URATOWANIA NIE JEDNEGO ŻYCIA.

 Życzę Wam wspaniałych wakacji, tak abyście w nowym roku szkolnym spotkali się w komplecie :)

Pozdrawiam, Mariusz.

Komantarze

copyright © 2013 www.mariuszrokicki.pl

Rokicki Mariusz Ul. Wyścigowa 16 m1, 26-600 Radom

projekt i wykonanie: www.zaginionestudio.pl