2018-03-18
Hej!:)
Do wiosny jeszcze kilka kroków w przeplatanej aurze, a ja w myślach już wybiegam, by przywitać Tą piękną i jakże bliską memu sercu kapryśną Psotnicę. Myślę sobie, w jakiej kreacji Ją zobaczymy? Czy w kalendarzowym czasie budząc się o świcie ujrzymy Ją w blasku słońca czy kroplach deszczu? Moje gdybanie jest chyba bez znaczenia, bo nim nadejdzie z pewnością dobrze się rozejrzy i dobierze strój właściwy, doskonały, bo czyż nie Ona jest kreatorem piękna o tej porze? Któż wyrwie mistrzyni z rąk paletę? Któż inny przyozdobi świat do takich uroków…, Ona jednym oddechem wzbudzi pragnienie artystów by na płótnach Jej „imię” zapisać...
Miłość do Tej Panny bije również z fleszy, bo robią Jej foty tak w dzień jak i w nocy. Każda pora roku ma swoje uroki, lecz tylko wiosną mój „oddech” …, tak słodki, głęboki. I Bogu dziękuje, że stworzył świat taki, że każdy odnajduje w nim dla siebie smaki.
W myślach poszukuję i dla siebie stroju, aby choć na chwilę zatrzymać Ją w „progu”. Niech by potargała odrobinę włosy bym poczuł na sobie Jej maleńki dotyk. Już widzę jak tańczy na zielonym dywanie, wesołe skowronki dołączają do Niej, a ja, choć wstać nie mogę, klaszcze w dłonie, dyryguje robię to jak tylko umiem. A kiedy zamykam na chwilę swe oczy tańczymy tak wszyscy, aż do samej nocy. Potem sobie wracam z uśmiechem do domu, a com w tańcu przeżył? Nie powiem nikomu :)
A tak serio, to Wiosna daje mi takiego kopa do życia…, dlatego zawsze na Nią czekam z ogromną tęsknotą. Kiedy wpatruje Jej pierwszych kroków, nie mogę się nadziwić, w jaki sposób każda roślinka budzi się do życia o właściwej dla siebie godzinie. Architekt z Góry dał nam wszystko, co dla serca, dla oczu, uszu i ducha, bo samym patrzeniem na określone pory jestem nasycony przeobficie.
Moje „DNA” identyfikuje się z wiosną, choć urodziłem się w lecie z miłością do przyrody. Mógłbym mieszkać w małej chatce w środku lasu, tam gdzie biją źródła przepięknych zapachów i gdzie żaden zegar nie odmierza czasu. Po wypadku świat „poszycia” stał mi się jeszcze bliższy i piękniejszy. Mógłbym godzinami wpatrywać się w kępki traw, pąki kwiatów, gałązki drzew… Mam nawet lekki niepokój, kiedy jestem w domu, za oknem tyle się dzieje, a ja tego nie widzę…
Każdy spacer traktuje w kategorii zaszczytu, nagrody. Kiedy tylko czuję jak delikatny wiaterek ociera się o mnie wzruszam się ogromnie, przyjmuję to jak powitanie. Rozglądam się dookoła i słyszę z zewsząd wrzawę, z, której przebijają się dwa słowa „witaj Mariusz!”. Z rumieńcami odpowiadam: witajcie kłosy traw, stokrotki, mlecze, witajcie drzewa duże i małe, witajcie wszystkie ptaszki, motyle, owady…, Wy naprawdę czekaliście na mnie? Tak, tęskniliśmy tak jak ty za nami: odpowiada z gracją dojrzały Jesion. To wszystko dialog wyobraźni, mimo to jest on nieodzowną częścią każdego spaceru, jest jego dopełnieniem. Czerpię z tego ogromną radość, siłę, motywacją i natchnienie do pisania. W zaciszu przyrody odnajduję równowagę jej optymalny balans.
Wiosna budzi ze snu wielką orkiestrę, z całym jej zapleczem. Ta radosna i roztańczona baletnica bawi się na czele pochodu. W sukni na kształt fali pokrywa czarnobiały krajobraz i zamienia go w ogród. I w jakimś stopniu w tym ogrodzie uczę się doceniać każdą chwilę życia, uczę się rozważać i rozumieć drugiego człowieka, uczę się miłości, abym potrafił kochać, a także umiał przyjąć i docenić miłość innych, którzy towarzyszą mi w drodze życia.
Ahoj! Wiosenko!
copyright © 2013 www.mariuszrokicki.pl
Rokicki Mariusz Ul. Wyścigowa 16 m1, 26-600 Radom
projekt i wykonanie: www.zaginionestudio.pl