2014-02-04
Witajcie.
Często się zastanawiałem, po co to wszystko, po co żyć skoro jest tak wiele ograniczeń,
tyle niemożliwych pragnień. Tyle marzeń, takich zwyczajnych, możliwych i prostych, żadnych wygórowanych, a mimo to nieosiągalnych, nie do zdobycia. To okropne, kiedy fizycznie
nie można otworzyć drzwi, za którymi świeci słońce. Wydawało mi się, że to, z czego mogę korzystać do woli, to zasoby własnego umysłu. Tyle z tym dobrze, że w trudnych chwilach wystarczy przywołać wspomnienia pełne radości, wzruszenia. To pomagało, dodawało sił, odpędzało smutki, znikał mrok i w sercu rozpalał płomień nadziei, że umysł jest tylko motorem, a czy ruszę z miejsca to, to już zależy ode mnie samego. Zrozumiałem to po przejściach, różnego rodzaju perypetiach. Dowiedli mi tego ludzie, przyjaciele, znajomi,
że niepełnosprawność nie odebrała mi wszystkiego…
Kiedy otworzyłem oczy szybko opadła mgła, a psychiczna defensywa spłonęła, zastąpiła
ją tarcza, tarcza, dzięki której zwycięsko wracałem z morderczych wypraw. Moja wiara nabierała mocy, takiej, która pozwalała mi nacierać z animuszem by zdobywać niemożliwe.
Wspomniane zasoby umysłu okazały się bezcennym źródłem siły. Dzięki nim przetrwałem najtrudniejsze chwile po wypadku. Żyłem przeszłością do momentu, w którym to zacząłem zdobywać radosne chwile w nowym życiu po skoku.
Na początku ocierałem się o nie i odtrącałem, byłem zły na Boga, że wraz ze zdrowiem
nie straciłem uczuć. Dręczyło mnie to i doprowadzało do rozpaczy. Traktowałem uczucia niczym przemoc stosowaną wobec mnie, po to bym cierpiał bardziej. Wszystko na nic, moje myśli, serce nie potrafiły oprzeć się temu naturalnemu pięknu. Przestałem się opierać
i zniszczyłem klatkę, w której się zamknąłem. Dopuściłem do siebie życie, jakie wiedzie każdy zdrowy człowiek. Okazało się, że wszystko jest możliwe, że jest mnóstwo rzeczy w moim zasięgu i to ode mnie zależy, po które z nich sięgnę.
Traktowałem swoją niepełnosprawność jak karę, która ograbiła i wykluczyła mnie
ze wszystkiego. Że jestem inny, mało ważny i zbędny. Czas udowadniał mi jednak to jak bardzo się mylę. Wielokrotnie obnażał mnie z małości, niedoskonałości przemawiając do mnie chwilami radości. Odrzucenie ich byłoby najprostszym rozwiązaniem, nie zakłócałyby obranej teorii wykluczenia. Jednak to kłóciłoby się z logiką, bo skoro można być szczęśliwym będąc osobą z niepełnosprawnością, to, po co z tego rezygnować? Nie wolno! To droga, która wyznacza kierunki, te właściwe.
Posłuchałem głosu serca, jego silnej woli i maszeruję do celu, do pełni szczęścia. Niepełnosprawność mi w tym nie przeszkadza.
Dziś traktuję ją inaczej, jako wyzwanie w nowym świecie. Bóg dobrze wiedział, co robi,
nie ukarał mnie a wyznaczył nową drogę. Pomyślał – o nie, dla tego lwa takie życie jest zbyt proste. Dostanie nowe życie, a Ja będę się temu bacznie przyglądał i kibicował, wierzę
w niego.
Wiedział, że początki będą trudne, że będzie obrywał, że będę Mu urągał bez opamiętania, bo jakżeby inaczej człowiek mógłby się zachowywać w takiej sytuacji. To wynika z ludzkiej niedoskonałości, czymże jest chwila cierpienia w perspektywie nagrody Boga, który oferuje życie wieczne w miłości i dostatku. Mimo to ciężko jest wytrzymać ten czas, który płynie nieubłagalnie wolno.
Wracając do meritum, głupotą jest wykluczanie siebie ze społeczeństwa z przyczyn takich
jak niepełnosprawność. Można się odnaleźć w każdej sytuacji. Wystarczy wiara i chęć, każdy ma prawo do miłości, do szczęścia. Nie ma dekretów, które by w jakimkolwiek stopniu ograniczały bądź odbierały nam prawo do życia w pełni.
Powiem nawet, że większe i potężniejsze są ramiona miłości z niepełnosprawnością. Mocniej się kocha, bardziej docenia, wszystkie chwile i przeżycia są pięknem zaczerpniętym
z zza kurtyny tego świata. To inny wymiar uczuć, niezachwiany i niezwykle czuły. Drobne rzeczy, gesty, spojrzenie… pozostają w sercu, nie ulatują. Poznanie tego innego porywającego zachwytu uczuć, pozbawi osobę z niepełnosprawnością jakichkolwiek złudzeń, co do tego, że miłość jest dla każdego.
Dedykuję ten tekst wszystkim osobą z niepełnosprawnością i nie tylko, nie bójcie się uczuć, nie wyrzekajcie się ich, bo są one wielką siłą, która ułatwia i ubogaca życie. Miłość przenosi góry a ta w niepełnosprawności przenosi do gwiazd. Pokochana osoba staje się najważniejszą częścią życia, jest się gotowym na wszystko by była szczęśliwa i bezpieczna.
Pozdrawiam, Mariusz.
copyright © 2013 www.mariuszrokicki.pl
Rokicki Mariusz Ul. Wyścigowa 16 m1, 26-600 Radom
projekt i wykonanie: www.zaginionestudio.pl