2013-12-27
Kochani chciałbym podzielić się z wami wrażeniami, jakie towarzyszyły mi w ostatnim czasie przed i po pobycie w szpitalu. Najpierw lęk i widmo końca, bo nigdy nie miałem takich objawów, dolegliwości. Potem światełko w sensie szybkiej reakcji mojego lekarza prowadzącego na słowa, które usłyszał i kazał natychmiast przyjechać. Zawsze trwało to kilka dni a tym razem szybko mnie przyjął…
Ledwo dojechaliśmy a lekarz od razu mną się zajął, pojechałem na badanie bronchoskopii. Potem zdjęcie klatki, krew itd. Nigdy nie byłem tak kompleksowo załatwiony od reki. Dzięki temu wieczorem dostałem już właściwe leki.
Boże, jaki ja jestem wdzięczny lekarzom, pielęgniarką i paniom salowym. W tym szpitalu czuje się jak w rodzinnym domu. Każdy był tak miły, mówił: Mariusz, co z Toba, nie martw
się pomożemy, wszystko będzie dobrze. Zawsze z uśmiechem, życzliwością takim troskliwym ciepłem. O nic nie proszę, same wiedza, że trzeba mnie przekręcić, poprawić, zrobić
cos do picia. Żadnej wrogości czy też sztucznego fałszywego uśmiechu, który jest gorszy
od, ach nie nawet nie chce porównywać. Na co dzień po prostu toleruje takie zachowanie niektórych osób, ale nie każdy każdego musi lubić. W każdym razie w tym szpitalu pracują ludzie o wielkich sercach. Mimo, że etatów nie ma zbyt wiele, to dla każdego znajdują chwilę, by wysłuchać, pocieszyć… Nie zapominam też o terapeutach od rehabilitacji. Przywitali
się ze mną jak przyjaciele. Aniu szacunek i gratulacje, wiesz, o czym mowie.
Byłem tak krótko a tak wiele mam do opisania. To, dlatego, że tyle tam dobrych ludzi. Bogus optymista zawsze w dobrym nastroju gotowy nieść pomoc. Trzy Renatki oddane sprawie, Danusia i Anie, Krysia wielkie serducha… nie będę wymieniał wszystkich, ale dziękuje Wam
z całego serca za wszystko. Doktorze Panu również, znów ratuje mi Pan życie, dziękuje. Cokolwiek by się działo wiem, że mogę liczyć na Waszą pomoc.
Wszystko, co opisuje nie odnosi się do mojej tylko osoby. Na łóżku obok mnie leżał młody chłopak, Paweł. Jego stan jest identyczny jak mój z przed operacji. Przechodzi obecnie kuracje antybiotykową. Nie mogłem go zrozumieć, część slow do mnie trafiała o resztę prosiłem go by powtórzył. Wiem po sobie ze wolałem jak ktoś mówił powtórz niż udawał,
że rozumie, co mowie.
Paweł się niecierpliwi ze zabieg się przeciąga. Niestety bakterie trzeba zabić żeby zabieg
się powiódł i nie było powikłań. Bądź cierpliwy proszę i jedz, nawet na sile. Wszyscy opiekują się nim tak samo jak mną. Wiedza, czego i kiedy chce, patrzyłem na tych ludzi
z podziwem. Troska o niego była wypisana na ich twarzach. Kiedy nawet lekko
się uśmiechnął cieszył wszystkich dookoła. Widać jak im zależy na tym by wyzdrowiał i miał operacje. Na własne oczy zobaczyłem jak z oddaniem zajmują się innym pacjentem.
To nie tylko ja, ale wszyscy są jednakowo traktowani. Wiadomo, ze czasem i pacjenci są niewdzięczni za otwartość personelu, ale to ich nie zraża. I chwała im za to!
Dziękuje tez wszystkim przyjaciołom za pamięć i smsy dziękuje za wszystko, za odwiedziny i Mikołaja. Dziękuje Łukaszowi, że zawsze mogę na niego liczyć, dziękuje też Monice, że mi pomogła, pojechała ze mną do szpitala i wszystko szybko załatwiła. Życie jest o wiele łatwiejsze, kiedy ma się przyjaciół, na których można polegać. To bezcenne uczucie, kiedy widzi się radość w oczach osób, które mogą pomoc. Dziękuję za to.
Mariusz.
copyright © 2013 www.mariuszrokicki.pl
Rokicki Mariusz Ul. Wyścigowa 16 m1, 26-600 Radom
projekt i wykonanie: www.zaginionestudio.pl